Przed Polską, a dokładniej zakładami Stellantisa w Tychach wielkie wyzwanie. Nowy model, który został zaprojektowany we Włoszech i otrzymał chińskie ogniwa baterii jest wytwarzany na Śląsku (LG Energy Solution Wrocław). To wielka szansa, ale też wyzwanie dla zakładów produkcyjnych. Biorąc pod uwagę ostatnie doniesienia związane ze zwolnieniami grupowymi w Bielsku-Białej spowodowanych spadkiem zamówień na konwencjonalne silniki i nadchodzącymi zaostrzeniami norm emisyjnych, sukces nowego pojazdu może zagwarantować stabilizację dla załogi w kolejnych produkcyjnych latach.
Czy tak się stanie? Na odpowiedź przyjdzie nam poczekać. Jak na razie Jeep Avenger mimo wstępnej fazy produkcyjnej, która wystartowała 31 stycznia br. – 100 egzemplarzy dziennie – jeszcze nie trafił do klientów. Wszystko wskazuje jednak na to, że pokładane nadzieje mogą przynieść pozytywny finał. Dlaczego?
Stylistyczny hit
Dla marki to wyjątkowo ważny model. Przede wszystkim jest to pierwszy w pełni elektryczny wariant zaoferowany przez Jeepa. Z tego względu prace nad nim były wyjątkowe ważne. Mimo to jego projekt powstał głównie poza USA. Jak już wspomniałem stylistyka samochodu zaprojektowana została we Włoszech, technologia napędu zapożyczona została z Francji – rozwinięcie układów napędowych z Peugeota e-208 i e-2008, a w całość złożono w Polsce.
Efekt? W tym przypadku nie zaskoczę nikogo mówiąc, że jest to dobrze „narysowany” model, który stylistycznie będzie przyciągał wzrok. Co ważne zachowano w nim amerykański charakter oraz elementy rozpoznawalne dla marki. Nie zabrakło 7-żeberkowego grilla, który można personalizować, dwupoziomowych reflektorów przednich, tylnych świateł z charakterystycznym kształtem „X”, kanciastych nadkoli czy przetłoczeń bocznych, które już mieliśmy okazję oglądać w modelu Renegate.
Zaczerpnięte rozwiązania
We wnętrzu możemy z kolei znaleźć wiele rozwiązań zaczerpniętych z koncernów należących do grupy Stellantis. Przykładem jest choćby sterowanie skrzynią biegów, która jest identyczna jak w nowym Fiacie 500e. Z kolei system multimedialny, zegary i przełączniki na kierownicy przeniesiono z aut wywodzących się z Francji. Co ważne wraz z nowymi rozwiązanymi, zadbano o odpowiednią jakość plastików. Mamy więc dużo twardych, ale solidnie spasowanych elementów. Ciekawostką jest magnetyczna osłona centralnego schowka, która zwija się niczym pokrowiec tabletu i w razie potrzeby można ją całkowicie zdemontować.
Pozostając we wnętrzu należy nadmienić, że mimo stosunkowo niewielkich gabarytów (4,1 metra długości) auto oferuje sporo przestrzeni. Zarówno z przodu, jak i z tyłu wygodnie mogą podróżować cztery dorosłe osoby. Ciekawie też prezentuje się konsola centralna, która w znakomitej części jest w kolorze nadwozia. Co więcej sam projekt deski jest podzielony na dwie części, z czego jedna jest cofnięta tworząc tym samym praktyczny schowek na drobiazgi.
Warto też wspomnieć o bagażniku. Jako przedstawiciel segmentu C-SUV oferuje 385 litrów pojemności, co powinno wystarczyć w codziennej eksploatacji i na wyjazdy. Jednak w przypadku zimowych wypraw nie obejdzie się bez bagażnika dachowego.
Elektryczny napęd
Jeep Avenger docelowo miał być w pełni elektryczny. Można powiedzieć, że generalnie tak jest. Został on zbudowany na platformie e-CMP i korzysta z akumulatora o pojemności 54 kWh oraz silnika elektrycznego oferującego do 156 KM. Moc trafia na przednie koła, ale wersja 4×4 jest rozważana. Jak dowiedziałem się podczas prezentacji, w trybie „Normal” auto oferuje 109 KM i 180 Nm. Pełna moc rozwijana jest dopiero po wciśnięciu pedału przyspieszania do podłogi. Jeżeli jednak zawsze chcemy mieć pełną moc układu, to trzeba przełączyć się w tryb „Sport”. Z kolei tryb Eco ogranicza możliwości silnika do 82 KM.
Jeep nie postawił jednak wszystkiego na jedną kartę. Dla rynków mniej rozwiniętych elektromobilnie takich jak Polska, Hiszpania czy Włochy producent zaoferuje tańszy wariant spalinowy w cenie od 99 900 zł. To, o ok. 70 000 zł mniej niż za wariant elektryczny wyceniony na 171 990 zł. Pod maską modelu konwencjonalnego będzie pracował silnik benzynowy 1.2 PureTech o mocy 100 KM połączony z 6-biegową skrzynią manualną.
Geny Jeepów
Jak na razie nowy Jeep nie będzie demonem bezdroży. Wynika to z faktu, że na początku dostępny będzie jedynie przedni napęd. Mimo to samochód został tak skonstruowany, że już teraz jest przygotowany na przyszłe wyzwania z napędem 4×4. Jego kąt rampowy wynosi 20 stopni, natarcia 20 stopni, zejścia 32 stopnie. Prześwit przekracza 200 mm od najniższego punktu auta, co przyda się przy pokonywaniu wyższych krawężników.
Niedługo w salonach
Nowego Jeepa Avengera w odmianie spalinowej w salonach zobaczymy już w kwietniu. Odmianę elektryczną na przełomie maja i czerwca. Nie oznacza to jednak, że nie można zamówić samochodu. Na stronie producenta dostępna jest pełna gama tego modelu.
Auto można skonfigurować w jednej z czterech wersji wyposażenia: Avenger, Longitude, Altitude, Summit (1st Edition). W zależności od wybranej opcji można mieć m.in. od 16 do 18-calowych felg, reflektory LED, 10,25-0calowy wyświetlacz dotykowy oraz w pełni cyfrowy zestaw wskaźników o przekątnej 7-cali.
Zdaniem Redakcji
Nowy Jeep Avenger może okazać się sprzedażowym hitem. Ma wszystkie atrybuty, aby tak się stało. Jego stylistyka stanowi połączenie nowoczesności i w odpowiedni sposób odwołuje się do historii marki. Ponadto napęd stanowi sprawdzoną konstrukcję. Co więcej, posiada też cechy pożądane przez współczesnych klientów. Jest kompaktowym SUVem o podwyższonym nadwoziu, ale napęd przenoszony jest tylko na przednią oś. W tym miejscu chciałbym postawić przecinek, ponieważ nie wyobrażam sobie, by Jeep nie miał opcji napędu na wszystkie koła. Jest to obowiązkowa pozycja (to w końcu Jeep), która mam nadzieję niedługo zagości na liście opcji. Teraz pozostaje czekać na wersje produkcyjne, które w maju pojawią się w salonach. To wtedy przekonamy się jakie realne zasięgi będzie miał pierwszy w pełni elektryczny model Jeepa, który w najtańszej opcji i uwzględnieniu krajowych subsydiów kosztuje około 145 tysięcy złotych.
Autor: Maciej Gis