Z początkiem 2020 roku marka Renault postanowiła otworzyć pierwszy Autoryzowany Zakład Naprawy Akumulatorów Trakcyjnych, dedykowany dla samochodów elektrycznych i hybrydowych marki Renault i Dacia. Ten wyjątkowy obiekt zlokalizowany w Zabrzu, przy obecnym stanie elektromobilności w Polsce, wystarcza na zaspokojenie potrzeb aż ośmiu krajów z regionu Europy Środkowo-Wschodniej, wśród których wymienić można Bułgarię, Czechy, Estonię, Litwę, Łotwę, Rumunię, Słowację czy Węgry.
Dzięki uprzejmości marki Renault mogliśmy wybrać się by na własne oczy przekonać się jak wygląda praca przy akumulatorach oraz dowiedzieć się jakie są wyzwania związane z elektromobilnością pod kątem serwisowym.
Początki najgorsze
Zacznijmy jednak od podstaw. Do pracy serwisu potrzebne jest miejsce oraz ludzie. W tym pierwszym przypadku przygotowano osobne klimatyzowane pomieszczenia (strefa zamknięta z ograniczonym dostępem) z dodatkowym systemem gaśniczym, wykrywaniem dymu oraz cyrkulacją powietrza. Zadbano także o odpowiednią kontrolę temperatury, by uniknąć nadmiernego rozgrzania czy wychłodzenia ogniw.
Jeżeli natomiast chodzi o ludzi, to obecnie do pracy przy akumulatorach oddelegowanych jest dwójka pracowników. Są to osoby wysoko wykwalifikowane w swoim fachu. Dzięki temu mogą zajmować się zarówno elektrycznymi pojazdami od Renault, Nissana czy Dacii.
Nie oznacza to jednak zaspokojenia potrzeb. Jak dowiedzieliśmy się od przedstawicieli serwisu, największym wyzwaniem w przypadku elektromobilności jest pozyskanie wykwalifikowanej kadry pracowniczej. Na rynku brakuje osób obeznanych z tematem i z odpowiednimi uprawnieniami do wykonywania tego typu napraw. W efekcie pracowników trzeba wyszkolić od podstaw. Jest to znacząca inwestycja, która zaraz po przygotowaniu serwisu – liczone w setkach tysięcy (w to wliczane są szkolenia, urządzenia do 1000V czy przystosowanie pomieszczenia wraz z wyposażeniem) – jest drugim największym kosztem na etapie przygotowań – mówi Piotr Dąbrowski, Prezes Zarządu Grupy Dąbrowscy.
Ochrona jest najważniejsza
Choć dla wielu początkowe założenia mogą być oczywiste to w przypadku pracy przy akumulatorach nie ma żartów. Są to układy wysoko napięciowe – w przypadku Renault instalacja ma 400V – które przy niezachowaniu należytej ostrożności może być nawet śmiertelne. – Od tego momentu serwisanci muszą szczególnie uważać na własne bezpieczeństwo. Baterie rzadko kiedy trafiają na „stół” rozładowane. Istnieje ryzyko porażenia. Akumulator ma 400 V, więc dużo więcej niż w gniazdku – mówi dla elektromobilni.pl Piotr Nawrot, szef Autoryzowanego Zakładu Naprawy Akumulatorów Trakcyjnych Renault w Zabrzu.
Dlatego praca przy samochodach elektrycznych podzielona jest na trzy strefy: niebieska, pomarańczowa oraz czerwona. Pierwsza dotyczy napraw, do których nie wymagają zablokowania baterii. Problem mogą rozwiązać wszystkie serwisy Renault. Usterkami w strefie pomarańczowej, które dotyczą instalacji wysokiego napięcia 400 V, zajmują się serwisy Renault Ekspert E-Tech. Czerwona to natomiast najbardziej skomplikowane naprawy, które są wykonywane właśnie w Zabrzu.
Z tego względu przy pracach związanych z akumulatorami niezbędnych jest dwóch pracowników. W tym miejscu trzeba jednak jasno zaznaczyć, że jedna z tych dwóch osób nie zajmuje się naprawą. Pełni ona rolę nadzorującej i ubezpieczającej nad procesem wykonywanych czynności. Dzięki temu w razie przepięcia czy porażenia prądem, możliwa jest szybka reakcja.
Konieczność pracy w duecie wpływa też na potrzebę zwiększenia stawki roboczogodziny. Jednak jak zaznaczają przedstawiciele serwisu, wszystkie naprawy są gwarancyjnymi co jest jednoznaczne z brakiem kosztów ze strony klienta.
Najpierw diagnoza potem decyzja
Przechodząc jednak do meritum, cały proces opiera się na ściśle określonych procedurach. Akumulatory przed ich wysyłką do naprawy w zakładzie w Zabrzu są poddawane pełnej diagnostyce w serwisie Renault Ekspert E-Tech w celu wskazania problemu, jaki wystąpił w akumulatorze. Każdy akumulator wysyłany do Zabrza musi przejść procedurę stwierdzającą, że taka jednostka nadaje się do naprawy. Wówczas pojazd elektryczny jest dostarczany do serwisu w Zabrzu, gdzie dodatkowo dokonywana jest diagnoza i przystępuje się do kolejnych działań. Należy podkreślić, że w wielu przypadkach lepiej jest dostarczyć pojazd wraz z baterią do serwisu, gdyż często problem leży po stronie samochodu a nie paku bateryjnego.
Zakładając jednak, że jest to wada akumulatora, to jest on demontowany z samochodu i trafia na stół naprawczy. To właśnie tam podłączany jest do tzw. symulatora pojazdu, który przesyła wszystkie niezbędne informacje do „oszukania” systemu, by efekty napraw można było na bieżąco monitorować. – Następnie trzeba sprawdzić, czy nie ma wycieku elektrolitów, czy nie ma śladów wody, korozji lub innych zacieków, które wskazywałyby, że akumulator jest nieszczelny – mówi wyspecjalizowany serwisant Renault. Kolejnym etapem jest diagnostyka modułów. W przypadku stwierdzenia uszkodzenia jest on wymieniany, a jego napięcie dostosowywane do pozostałych. Ważne w całym procesie jest zapewnienie stabilności napięciowej.
Jak podkreślił dyrektor obsługi posprzedażnej Piotr Nawrot, w roku rozpoczęcia funkcjonowania przeprowadziliśmy 10 napraw, w 2021 r. naprawiliśmy 22 sztuki, a w 2022 r. 45 sztuk. Łącznie to ok. 2 proc. sprzedanych elektryków przez Grupę Renault w Europie Wschodniej. Podkreśla również fakt, że po naprawie bateria jest w pełni sprawna i stabilna pod względem pracy. Dodaje, że serwis przyjmuje także akumulatory po gwarancji. Jest to jednak usługa odpłatna.
Przystosowane pod zagrożenie
W przypadku paku bateryjnego warto też zaznaczyć, że marka Renault przemyślała kwestię. Z tego względu np. pod tylną kanapą Renault Megane ukryto mechaniczny bezpiecznik odłączający napięcie w baterii oraz specjalną klapkę, która wytapia się przy podwyższonej temperaturze, a specjalnie zaprojektowany korek na paku bateryjnym zrobiony z cienkiego aluminium, aby można było go w łatwy sposób przebić końcówką węża gaśniczego i cały pak bez dodatkowych działań zalać wodą. To rozwiązanie ma być jedną z pierwszych czynności, gdyby strażacy stwierdzili możliwość wystąpienia ognia np. po wypadku drogowym. Co ważne Renault wprowadziło też kartę bezpieczeństwa, gdzie w prosty sposób wyjaśnia służbom interwencyjnym, gdzie są kluczowe elementy pojazdu i jak szybko się do nich dostać.
Więcej zakładów wraz z rozwojem elektromobilności
Należy zaznaczyć, że obecnie serwis w Zabrzu jest wystarczający biorąc pod uwagę stan parku pojazdów elektrycznych. Jednak wraz z rozwojem rynku będzie konieczna rozbudowa tej sieci. Przypominamy, że zgodnie z Licznikiem elektromobilności prowadzonym przez PSPA i PZPM, pod koniec grudnia 2022 r. po polskich drogach jeździło 61 570 elektrycznych samochodów osobowych. W pełni elektryczne auta (BEV, ang. battery electric vehicles) odpowiadały za 31 249 szt. tej części floty pojazdów (51%), a pozostałą część stanowiły hybrydy typu plug-in (PHEV, ang. plug-in hybrid electric vehicles) – 30 321 szt. (49%). Park elektrycznych samochodów dostawczych i ciężarowych liczył 3135 szt.
Autor: Maciej Gis