Na Międzynarodowym Salonie Samochodowym w Paryżu Carlos Tavares, szef koncernu Stellantis stwierdził, że przepisy mające na celu ustanowienie unijnego zakazu sprzedaży aut spalinowych po 2035 r. powinny być renegocjowane. Jego zdaniem jeśli tak się nie stanie posiadanie samochodu „może okazać się zbyt kosztowne dla wielu przedstawicieli klasy średniej”.
Jak donosi agencja Reuters, Tavares zaapelował do unijnych władz o renegocjację planowanych zmian w przepisach.
– Decyzja, która została podjęta, niesie konsekwencje społeczne, jakim nie da się sprostać. Jeśli odmówisz klasie średniej dostępu do swobody przemieszczania się, będzie to miało poważne konsekwencje społeczne – wyjaśnił podczas swojego przemówienia szef megakoncernu. Zdaniem Tavaresa wymuszenie przejścia na pojazdy elektryczne, sprawi, że posiadanie samochodu będzie dla wielu po prostu nieopłacalne.
Szef koncernu w zamian proponuje rozwiązanie przejściowe w postaci hybryd, które mogłyby pomóc w obniżeniu obecnej emisji CO2 o 50 proc. przy zachowaniu rozsądnych kosztów zakupu.
Z drugiej strony Tavares miał i dobre wieści. Stwierdził, że spodziewa się, że niedobór w dostawach chipów półprzewodnikowych zostanie „zażegnamy” do końca 2023 roku.
Tymczasem jeszcze dzisiaj europarlamentarzyści będą głosowali nad dyrektywami w myśl których państwa unijne miałby do 2026 r. co najmniej co 60 km wzdłuż głównych dróg UE rozmieścić elektryczne stacje ładowania samochodów. W przypadku ciężarówek i autobusów te same wymogi obowiązywałyby do 2026 r., ale tylko w bazowych sieciach TEN-T (Transeuropejskie Sieci Transportowe).