Volvo weszło na drogę elektryfikacji. Rozpoczęło ją od samochodów hybrydowych typu plug-in. Teraz do tego grona dołączyły odmiany w pełni elektryczne. Przez tydzień miałem okazję zapoznać się z modelem XC40 P6 Recharge, który wzbudził we mnie wiele pozytywnych emocji, ale czas spędzony „za kółkiem” tego auta pozwolił dostrzec również wady.
Producenci pojazdów dwoją się i troją by ich pojazdy były jak najbliższe perfekcji. Problem polega jednak na tym, że wiele konstrukcji mimo 100 lat rozwoju motoryzacji spalinowej, nadal jest niedopracowanych. Volvo, które od lat buduje samochody, osiągnęło perfekcję w kontekście bezpieczeństwa. Znacząco też rozwinęło się na rynku premium, bo tak tą markę trzeba powoli klasyfikować. Problem pojawia się jednak przy jednostce napędowej. A dokładniej jej zapotrzebowaniu na energię.
Premium od najmniejszego w rodzinie
Przez kilka ostatnich dni miałem okazję jeździć przednionapędowym Volvo XC40 P6 Recharge. Jest to najmniejszy SUV (a raczej crossover – choć chyba ta nazwa już wypada z obiegu) w gamie modelowej Volvo. Jak można się domyślać jest też najmniej „dopieszczony” w ofercie, mimo że pod względem wyposażenia nie brakuje mu niczego. W aucie są takie elementy jak podgrzewany wieniec kierownicy i siedzenia przednie, matrycowe reflektory, dobrze grające audio od Harman/Kardon, aktywny tempomat czy cały pakiet systemów bezpieczeństwa. Innymi słowy jest wszystko co do szczęścia potrzeba.
Gorzej jest natomiast z miejscem w środku. Choć mogą nim w miarę komfortowo podróżować cztery osoby, to zajecie miejsca na tylnej kanapie jest dość uciążliwe. Wysoko poprowadzony próg oraz krótkie drzwi utrudniają wsiadanie. Zdecydowanie lepiej w tym aucie podróżować z przodu. To co natomiast zostało przemyślane to przestrzeń ładunkowa. Choć XC40 ma jedynie 4425 mm długości oraz 1863 mm szerokości, to udało się projektantom uzyskać 419 litrów objętości bagażnika, które można powiększyć do 1295 litrów. To wystarcza, by bez większego rozkładania zmieścić wózek dziecięcy i obok położyć gondolę, a wierzcie mi nie w każdym samochodzie jest to tak oczywiste. Ponadto pod maską znalazła się dodatkowa przestrzeń (schowek), gdzie w uporządkowany sposób można położyć kable do ładowania.
Nowy system operacyjny
W przypadku Volvo XC40, to właśnie kierowca najwięcej może skorzystać. Nowy system multimedialny oparty na Androidzie działa poprawnie i stabilnie. Żałuję jedynie, że na tablicy rozdzielczej, nie można na stałe wyświetlić komputera pokładowego. Jednak może nie każdy ma takie potrzeby. Ratunkiem w tej kwestii jest ekran centralny, gdzie za pomocą jednego kliknięcia można zobaczyć jaki jest zasięg auta oraz chwilowe zużycie energii. To co można jeszcze powiedzieć o nowym systemie operacyjnym w Volvo to jest on stabilny a responsywność jest na zadowalającym poziomie.
Energochłonny elektryk
Przejdźmy jednak do kwestii najważniejszej w przypadku tego pojazdu – układu napędowego. Odmiana P6 Recharge, to podstawowy wariant w pełni elektrycznego XC40. Posiada jeden silnik elektryczny umieszczony na przedniej osi, który generuje 170 kW (230 KM) oraz 330 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Akumulator trakcyjny umieszczony w platformie ma natomiast pojemność 70 kWh netto (użytkowe 67 kWh). Przy takim zestawie sprint do 100 km/h zajmuje 7,4 sekundy, a prędkość maksymalna została ograniczona do 160 km/h. Brzmi to wszystko nieźle, dopóki nie padnie hasło „zasięg”. Producent deklaruje, że XC40 P6 Recharge jest w stanie przejechać do 425 km (oczywiście według procedury WLTP). W rzeczywistości ta wartość jest mniejsza. Nie miałem okazji sprawdzić jaki jest maksymalny zasięg w warunkach drogowych, jednak z pewnością jest on znacząco mniejszy. Jest to pokłosie zdecydowanie zbyt dużego zużycia energii, które przy normlanej jeździe plasuje się w granicach 24-26 kWh/100 km w mieście i około 25 kWh/100 km w trasie (jazda do 120 km/h). Przez tydzień testów nie udało mi się osiągnąć wyniku poniżej 20 kWh/100 km.
Prowadzenie bez zachwytów
Volvo XC40 to zgrabny miejski SUV, podobnie też jeździ. Jego układ kierowniczy jest stosunkowo miękki, a zawieszenie odpowiednio wybiera nierówności mimo 19-calowych kół, ale daje stosunkowo duży margines wychyłu bocznego co nie zawsze jest pożądane. Podczas jazdy nie da się jednak nie zauważyć ponad 2-ton masy własnej. Odczuwa się je zwłaszcza na zakrętach, gdzie przy przednim napędzie auto ma tendencje do płożenia i uciekania z linii jazdy. Ponadto stosunkowo wysoki moment obrotowy w połączeniu z wielosezonowymi oponami (na takich auto jest wydawane) oraz temperaturami około 5 st. Celsjusza powoduje, że mocniejsze dodanie gazu jest powiązane z utratą przyczepności.
W efekcie można powiedzieć, że elektryczne Volvo XC40 to samochód stworzony do miasta oraz do stosunkowo spokojnie pokonywanych tras. Ten model ma wiele zalet, które go wyróżniają. Przestronność, ergonomia, stosunkowo dobre materiały mimo najmniejszego modelu w gamie, jak też dobre osiągi stanowią z pewnością jego mocną stronę. Niedogodnością jest natomiast aż tak duże zużycie energii. W porównaniu do aut konkurencji można wręcz powiedzieć, że model ten jest energochłonny, co może być problematyczne zwłaszcza na odcinkach międzymiastowych.
Na koniec wspomnę jeszcze, że cena zakupu XC40 P6 Recharge startuje od 209 900 zł za odmianę Core. Wyższy standard wyposażenia (Plus) to wydatek 12 tysięcy złotych, a topowy – Ultimate, to dodatkowe 32 tys. zł względem podstawy. Kolejny wybór jaki stoi przed klientem dotyczy wariantu napędowego. Testowany model z jednym silnikiem generuje 231 KM. Dołożenie drugiej jednostki napędowej, a tym samym napędu 4×4, zwiększa moc do 408 KM (2x 204 KM). To jednak kosztuje dodatkowe 31 tys. zł. Oczywiście do tego trzeba doliczyć trzeba jeszcze wyposażenie dodatkowe, a tym samym w szybki sposób można dotrzeć w granice 300 tys. zł.
Maciej Gis