Dlaczego warto elektryfikować starego kampera? Skąd w ogóle ten pomysł?
Nigdy nie zastanawiałeś się, żeby usiąść za kierownicą kampera i ruszyć w świat? Zapomnieć na chwilę o obowiązkach, jechać bez celu, zatrzymać się, gdzie ci się spodoba, pić kawę z widokiem na góry, a później zjeść obiad z widokiem na morze? Ja tak! A że dla mnie nigdy nie było „gdyby”, to zacząłem myśleć o posiadaniu własnego kampera, niczym nieskrępowanych wyjazdach, bez ograniczeń czasem wynajmu. Uważam, że wyprawy kamperem były i są najlepszą formą podróżowania, do tego mam to szczęście, że zgadza się ze mną cała rodzina. Niestety boom na kampery związany z pandemią COVID-19 oddalił to marzenie, a nasze myśli powędrowały w drugą stronę – jeśli nie nowy, to naprawdę stary, z duszą, z własną historią i z … silnikiem Diesla.
Portal elektromobilni.pl jest o zrównoważonym transporcie. Nie wiem czy możemy kontynuować naszą rozmowę. Oczywiście żartuję…
(śmiech) Fakt, ten stary dymiący silnik na długi czas zablokował moje działania. Nie po to od lat głoszę idee elektromobilności, angażuję się w konferencje i dyskusje, piszę o elektrykach w kraju i zagranicą, żeby samemu jeździć spalinowcem w wersji hard. Wtedy właśnie przyszła myśl szalona i śmiała – to będzie elektryczny retro-kamper, do tego współdzielony, a co.
I jak przeszedłeś od myśli do działania? Od czego zacząłeś spełnianie swojego marzenia?
Poszukiwania pojazdu, który nadawałby się do konwersji i do tego zdobył nasze serce trwała wiele miesięcy. Były magiczne Mercedesy James Cook i Marco Polo, były Citroeny HY, absolutnie niezwykłe, były zaskakujące Renualt Estafette i Relay, do pokochania od razu, był Ford Milk, jak z bajki, i oczywiście Volkswageny T1 i T2, które cenią się, jak żaden inny. Aż pewnego dnia, niespodziewanie, pojawił się on – Opel Blitz, miętowy, z przyczepką, w rozsądnej cenie, a cała rodzina jednogłośnie krzyknęła – tak!
Jaka była cena auta i czy to było główne kryterium wyboru?
Zapłaciłem około 13 tysięcy euro. Wszystkie modele dostały jednak swoją szansę w głosowaniu w zacnym gronie przyjaciół, głównie freaków elektromobilności, i Blitz wygrał, bezapelacyjnie. Oto on, Opel Blitz 330, rocznik 1974. Jestem jego TRZECIM właścicielem.
Nie myślałeś, żeby jednak iść na skróty? Szybciej, łatwiej i może nawet taniej byłoby przecież kupić nowego kampera i po prostu ruszyć w trasę.
No więc przede wszystkim zrobiłem to z miłości do starych pojazdów. Tych z duszą. Unikatowych. Nie znam wielu osób, które podobnie jak ja nie marzyły o odrestaurowaniu zabytkowego pojazdu – Fiata 126p, Citroena DS, czy – jak w moim przypadku – od zawsze Forda Shelby 1967. Po drugie, z pasji do samochodów elektrycznych, o których chętnie mówiłem, zanim to jeszcze stało się modne. Po trzecie z zamiłowania do caravaningu, do sposobu na życie bez ograniczeń i bez kotwic. Kto widział scenę z Frances McDormand na klifie w filmie ‘Nomadland’ ten wie, o czym mówię. Po czwarte, również z rozsądku. Bo przecież spalinowcami jeździć już długo nie będziemy, światowa i europejska polityka klimatyczna jasno nakreśla kierunki. Dlaczego by nie wykorzystać tego, co już jest, zamiast dokładać kolejną cegiełkę do nadprodukcji śmieci?
Kampery kojarzą się raczej z trasą, dalekimi zasięgami. Co powiesz na to?
Kamper jest idealny do elektryfikacji, chociaż jest to mocno zaniedbany segment i przez to trochę faktycznie to nieoczywisty projekt. Jadąc kamperem nie ścigamy się jednak z czasem, caravaning to przecież slow life. Kamperem jeździmy z prędkością około 100-110 km/h. Jak trzeba naładować baterie, to ją po prostu ładujemy w trasie, bo stacji jest coraz więcej. Nie musi być nawet w pobliżu kawiarni, bo przecież mamy swoją. Poza sytuacjami, kiedy jedziemy kamperem do odległego celu, dziennie rzadko pokonujemy więcej niż 300 km. To wszystko brzmi jak idealne parametry użytkowania samochodu elektrycznego. Zatem z miłości, z pasji, zamiłowania i rozsądku.
Opowiedz coś więcej o bohaterze tej konwersji.
Jest to pojazd nietuzinkowy, produkowany przez Opla i angielskiego Bedforda CF w latach 1969-1983 i wykorzystywany w wielu miejscach – jako karetki, straż pożarna, pojazdy wojskowe i oczywiście kampery. Silnik benzynowy 1,9 czterosuwowy z napędem na tył. Naszego Blitz’a wyprodukowano w fabryce Adam Opel A.G. Russelsheim w roku 1974. Jest starszy ode mnie, a pierwszy właściciel jeździł nim od nowości do 2011 roku (37 lat!). Wtedy trafił do Iana z Holandii, który własnymi siłami go zakonserwował i pomalował… wałkiem do farby olejnej. Blitz zwiedził z nim całą Europę i Wielką Brytanię, ale emerytowany Ian, po 11 latach uznał, że dłużej nie da rady kampera pielęgnować. I tak trafił do mnie i skradł moje serce. Nie tylko moje. Ekipa z EV Garage, która od początku doradzała w poszukiwaniach i, mam nadzieję, dokona skomplikowanej konwersji na napęd elektryczny, cmokała głośniej od mojego sąsiada, który kocha kampery i stare samochody, jak mało kto. Trudno go nie kochać. Blitza, rzecz jasna, nie sąsiada.
Plan jest prosty, można powiedzieć.
Tak jest. Zmienić napęd na elektryczny. Odrestaurować pojazd blacharsko i mechanicznie. Na końcu zadbać o kamperowe wnętrze. I tutaj również mamy na oku ciekawy warsztat z inspirującymi wykończeniami kampervanów.
Masz już w głowie jakieś parametry techniczne elektrycznego Blitz’a?
Szacowany rozmiar baterii to około 80kWh, a szacowany zasięg wyniesie 250km. Ładowanie? Dyskusje trwają, ale wszelkie sugestie mile widziane. Niezmienione pozostają idealne wymiary: długość 617cm, szerokość 208cm i wysokość 2018cm. Zachowamy również, mam nadzieję, miętowy kolor w połączeniu z bielą i czerwonymi detalami.
Co stanie się z samochodem po konwersji?
Oddamy w Wasze ręce pojazd niebanalny, cichy, dający schronienie i obiecujący niezapomnianą przygodę. Tak, tak. Elektrycznego kampera Blitz będziemy wypożyczać i przy okazji edukować, nie tylko w zakresie elektromobilności, ale również klimatu i środowiska. Współdielony retro kamper trafi na platformę wynajmującą kampery nie tylko w Polsce, ale w całej Europie.
Ten projekt może być świetną reklamą elektromobilności. Gratuluję pomysłu.
Dodatkową korzyścią będą dane, które zbierzemy podczas konwersji i użytkowania. Dzięki temu powstanie poradnik dla amatorów elektryfikacji starych pojazdów, szczegółowy kosztorys całego przedsięwzięcia oraz analiza porównawcza kosztów użytkowania w porównaniu do spalinowego odpowiednika. Promowanie elektromobilności będzie celem nadrzędnym i mocno wierzę, że z Blitzem będzie to dużo łatwiejsze. Rynek kamperów zaczyna gonić rozwój elektrycznych pojazdów osobowych i jest dzisiaj parę lat opóźniony, jak elektryki na początku XXI wieku – jest pełno modeli koncepcyjnych, trudno o taki seryjnie produkowany, jest zainteresowanie i jest mnóstwo przeszkód i obaw. Począwszy od nieśmiertelnego problemu z zasięgiem (bo za niski), po obawy o ładowanie powtarzamy ścieżkę elektryków osobowych. Liczę tutaj na magię Opla Blitz – jemu więcej wybaczymy, zasięg przestanie być problemem, bo i oczekiwania co do „staruszka” będą mniejsze, i wtedy może się okazać, że elektryczny kamper nas zaskoczy. Że to ma sens. Ja wiem, że ma.
Dziękuję za rozmowę.
Autor: Albert Kania