Jak ja się cieszę, że kiedy zaproponowałam Ci wywiad o elektromobilności, nie odwróciłeś się na pięcie i powiedziałeś: idź kobieto, przecież w tym nie ma żadnej przyszłości.
Jak nie ma przyszłości? Ja myślę, że my sobie nie zdajemy sprawy z tego, że elektromobilność już z nami jest, a za dwa, trzy lata to będziemy w większości jeździć takimi samochodami.
Zresztą, jak ostatnio zmienialiśmy samochód żony, a ona uwielbia jeździć Mini, to gdyby dwa lata temu elektryczne Mini miało większy zasięg, to już byśmy mieli elektryka, bo kręciliśmy się koło tego elektryka. Dlaczego nie wybraliśmy go wtedy?
Jedna z doradczyń, która sprzedaje nam auta od kilku lat powiedziała, żeby jeszcze chwilę poczekać. Już wtedy było elektryczne Mini w ofercie, ale powiedziała mi szczerze, że mają problemy z softwarem i zaproponowała, żeby odłożyć ten temat jeszcze na chwilę. Przed naszym spotkaniem sprawdzałem w koncernie BMW, że zasięgi elektryków rosną, a zasięg to ciągle u nas jest kluczowa sprawa.
Czyli na co dzień jeździsz jeszcze autem spalinowym, czy masz już hybrydę?
Nie, nie mam jeszcze hybrydy. Przyznam się, wiem o tym, że Toyota ma hybrydy już od 100 lat, ale bez obrazy dla Toyoty, ale ze względów estetycznych nie jestem w stanie udźwignąć tego samochodu wewnątrz. Przymierzałem się do RAV4 kiedyś kręciłem się koło tego samochodu długo, ale jako aktor spędzam strasznie dużo czasu w samochodzie, więc może z zewnątrz nie jest ważne jak wygląda, ale wnętrze samochodu jest dla mnie ważne i powinno być dopracowane. Niestety, jestem fanem i cały czas niezmiennie jeżdżę BMW, więc wtedy kupiłem BMW. Widziałem teraz, że zasięgi elektrycznych BMW są świetne, więc pewnie następnym razem będę się przymierzał do elektryka. Jeżdżę benzynówką, nie mam hybrydy zwykłej czy plug-in, ale myślę, że kolejnym autem będzie pełen elektryk.
Jeśli robić to duży, poważny krok do elektromobilności, a nie jakiś taki mały kroczek zwany półśrodkiem?
Tak. W domu mamy dwa samochody i na pewno jeden w rodzinie będzie benzynowy. Czasem sprawdzam testy dziennikarskie i widzę, że panowie jechali z jednego końca Polski na drugi i zajęło im to dwa dni. Stanęli w takim miejscu, że nie mieli szans, żeby się w ogóle gdzieś podładować, więc skończyło się lawetowaniem. Zaskoczę Cię pewnie, ale tata mojej żony jest człowiekiem, który pośredniczy w Polsce w sprzedaży prądu i on jeździ samochodami hybrydowymi Mercedesa. Do tej pory mówił, że to jeszcze nie jest czas na pełnego elektryka, bo stacji jest ciągle mało. Najważniejsze jest to, żeby wiedzieć ile kilowatów możesz przyjąć na pokład swojego elektryka, bo możesz ładować auto półtorej godziny, możesz 5 godzin, albo 30 minut, a możesz całą noc ładować samochód z gniazdka pobierając 1,5 kW to jest to problem, jeśli nie znajdujesz się we własnym domu.
Wiesz co jest fascynujące? Jesteś aktorem, a interesujesz się motoryzacją, szok!
Oj bardzo. Chociaż teraz to już mniej, ale kiedyś moi koledzy mówili: chcesz sprzedać auto to zapytaj się Konopki, bo może będzie chciał kupić. Był rzeczywiście taki moment kiedy szukałem kolejnego samochodu dla siebie i tylko czekałem, aż się leasing skończy albo czas kiedy będzie możliwość cesji, oddania tego samochodu albo przekazania komuś i zmieniałem na nowy. Miałem jedno BMW, potem drugie BMW potem sprzedałem te samochody, bo kupowaliśmy mieszkanie, więc potrzebne były pieniądze i przez moment nie mieliśmy własnych samochodów. Pożyczyliśmy od rodziców zwykłe auto, a potem wpadłem w koreańską motoryzację. Jeździłem KIA Optima i KIA Sorento. Uważam, że są to bardzo przyzwoite samochody za rozsądne pieniądze. Potem mieliśmy auto moich marzeń, nasze dzieciaki były najbardziej zachwycone, czyli Chrysler Town&Country, 7 osobowego minivana. Miał potężny silniki, z dużą mocą i przyjemnie się tym jeździło. Mogliśmy się tam zapakować całą rodziną, z rowerami, namiotami, ale niestety nie mieścił się u nas na parkingu, wystawał parę centymetrów. Nie chcieliśmy komplikować życia sąsiadom, sprzedaliśmy go. Potem wróciłem do podstaw, czyli swojej ulubionej marki BMW.
BMW to jest koncern, który mocno się elektryfikuje, więc za chwilę przeskoczysz do elektromobilności. Świetne jest to, że czytasz, szukasz, dowiadujesz się, bo z tego co mówisz zdarza Ci się, przeglądać portale motoryzacyjne, szukać nowinek, ciekawostek, artykułów o samochodach?
Moja żona nienawidzi momentu, w którym zmieniamy samochód, bo ja cały czas wieczorami siedzę w telefonie i sprawdzam oferty, ceny. Tu coś odhaczę, tu przeczytam i oczywiście oglądam to, co robicie na Youtubie czyli wasze wszystkie motoryzacyjne filmy i testy samochodów. Tak przygotowany wpadam do salonu samochodowego i mało kto mnie może zaskoczyć tym, bo wiem, jak są wyposażone konkretne wersje modeli aut.
Dziś piszesz scenariusze, pracujesz na planie seriali. Nie jesteś już związany z Teatrem Wybrzeże, ale gdybyśmy wrócili do tego momentu, kiedy jeszcze byłeś etatowym pracownikiem Teatru Wybrzeże, to zdecydował byś się na to, żeby przeskoczyć do elektryka? Miałbyś odwagę podróżować między Warszawą a Gdańskiem samochodem elektrycznym?
No pewnie. To jest tylko kwestia tego, czy ten samochód jest w stanie przejechać 400 km, jeśli miałby taki zasięg, to jak najbardziej. Powiem Ci coś. Kiedy pracowałem w Teatrze Wybrzeże to nie było autostrady, była w budowie.
Nie było tak rozbudowanej DK nr 7, to był zjazd samobójców, bo jak się tylko wyjeżdżało z tej dwupasmówki, to naprawdę była męcząca podróż. Wtedy z moją ówczesną dziewczyną pracowaliśmy w Teatrze Wybrzeże, jeździliśmy trasą Warszawa- Gdańsk- Warszawa non stop. W jednym roku spędziliśmy 100 dni w samochodzie jeżdżąc między teatrem a planem serialowym lub filmowym. Potem postanowiliśmy się przenieść do Warszawy, bo uznaliśmy, że to już jest takie trochę samobójstwo.
Ciekawe jak świat by się zmienił, gdyby nagle 50% samochodów było elektrykami. Myślę, że dla nas problemem jest to, o czym rozmawialiśmy na początku, czyli jak naładować elektryka w centrum miasta?
Wiesz, jak to wygląda za granicą? Masz zwykłe słupki, do których można podłączyć samochód, a kiedy wracasz jest naładowany. Coś jak ze smartfonem.
To jest rzeczywiście rozwiązanie. Teraz sobie przypomniałem, że dawno temu jak byłem w Kanadzie i tam słupki elektryczne były modne. W miejscach, gdzie jest bardzo zimno miejscowi podłączali do prądu auto, żeby odpaliło za kilka godzin. Gdyby wszędzie stały słupki do ładowania to problem ładowania rozwiązałby się sam.
A wiesz co mi się podoba w elektrykach? Marki samochodowe wymyśliły sobie, że elektryki będą się różniły od spalinowych designem. To jest świetny pomysł. Widziałem ostatnio Fiata 500 przepięknego elektryka, naprawdę z całym szacunkiem dla benzynowego, dużo lepiej wygląda wersja elektryczna, prezentuje się świetnie. Nie wiem, jakie ma zasięgi i nie wiem jak często trzeba go ładować, ale wygląda świetnie. Ja pamiętam taki niechlubny moment w historii marki Mercedes, kiedy każde auto było dziadko-wozem. Nie dźwignąłem tego tematu. Niech się nikt nie obrazi, ale tak było. Teraz Mercedesy mają piękna linię, a te z rodziny EQ, czyli elektryki wyglądają naprawdę przepięknie.
Przez kilka dni jeździłem Mercedesem EQB i bardzo mi się podobał. Kiedyś byłem fanem Mercedesa GLK, a EQB przypomina mi GLK, bo jest takim kwadratowym SUVem , z tyłu jest bardzo dużo miejsca i bagażnik jest większy. Nie ma ściętego dachu, przez co jest przestronny. Tylko jedna rzecz mnie przeraziła: moc tego samochodu i moment obrotowym dostępny od zaraz. 5 sekund do setki masz i teraz wyobraź sobie świeżego kierowcę, który ma taką moc dostępną pod butem, bez turbo dziury. Ty naciskasz gaz, on idzie i to jest przerażające.
Przewrotnie zapytam: to, po co nam elektryki?
Wiesz co, walczymy o naszą planetę, jest sporo zaniedbań w tym temacie więc myślę, że elektryki są nam potrzebne. Mówię o tych ekskluzywnych samochodach z dużymi akumulatorami i dużymi mocami. Są także mniejsze: hulajnogi rowery, które mają po kilka kilkanaście koni i służą nam do mikro mobilności. My się musimy przerzucić na elektryki, nie mamy innego wyjścia.
Ciekawi mnie jednak co się dzieje ze starymi akumulatorami. Kiedyś w rozmowie z taksówkarzami dowiedziałem się, że są w Polsce firmy, które zabierają akumulatory z hybryd i przywożą kolejne po regeneracji. Widziałem w sieci wywiad z chłopakiem, który przejechał Teslą 400 tysięcy km i nie wymienił baterii.
Nie wymieniał, nie serwisował, nic z nimi nie robił.
Zastanawiałem się kiedyś nad tym co my zrobimy z produkcją nieskończonej ilości dużych baterii do samochodów, kiedy one się będą zużywać, kto je będzie utylizował i w jaki sposób? Podobnie kiedyś było z dieslami i ropą. Na razie bronię tej idei elektryków, bo wydaje mi się słuszna. Oczywiście, że to jest biznes, ale trochę taki bardziej zdrowy biznes.
To jest pocieszające, bo nawet jeśli przyznajesz, że czegoś nie wiesz, to nie stoisz okoniem wobec elektromobilności bo to jest nowe i przerażające to może lepiej tego nie dopuszczajmy, tylko chcesz się dowiedzieć. Mówiłeś o testowaniu Mercedesa EQB. Ile kilometrów nim zrobiłeś?
Niedużo, może ze 150 km. Miałem przyjemność przetestować trzy pojazdy od Mercedesa: dwa hybrydowe i pełnego elektryka: GLA, GLC i EQB. Ten mały bąk GLA miał zasięg na baterii 40 km, to jest mało. Przy większym nacisku na pedał gazu, silnik spalinowy się uruchamia, konie mechaniczne się budzą. I to jest też kolejny mały potwór jeżdżący po drodze, bo nagle się robi 280 koni i oczywiście człowiek się uśmiecha, tylko jak w dzisiejszych czasach się uśmiechać jak się mandat dostanie? (śmiech)
Pełnym elektrykiem nie przejechałem wielu kilometrów, ale wsiadłem do EQB i to jest auto, do którego się mogę przesiąść nawet teraz. Już nie wspomnę o komforcie podróżowania, bo Mercedes nie odpuszcza i nie schodzi z tonu, a ich pojazdy suną po drodze.
Jedyna rzecz, którą musiałbym przeforsować to ładowarka w bloku i garażu podziemnym, ale skoro Grażyna Wolszczak udowodniła, że można to załatwić w kilka chwil, to żadna bariera. Ciekawe jak sobie z tematem elektromobilności poradzą wspólnoty mieszkaniowe?
Będą się musiały przyzwyczaić.
Jest jeszcze jedna świetna wiadomość dla wspólnot mieszkaniowych: można kłaść na dachu panele solarne, które będą wspomagały bloki w produkcji zielonego prądu do ładowania samochodów elektrycznych.
Wtedy będziemy jeździć na zielono.
Mam wrażenie, że nawet hybrydą typu plug-in jeździsz już bardziej na zielono. Spróbujmy to przeliczyć: naładowanie samochodu elektrycznego w domowych warunkach na 100 km wynosi 20 kilka złotych czyli 1000 km mamy za 200 złotych.
Żeby przejechać samochodem spalinowym średniej klasy, który pali 8 – 9 litrów paliwa na 100 km musimy wydać na przejechanie tysiąca klilometrów dużo więcej.
Duża oszczędność przy elektrykach. Poruszyłeś przed chwilą ciekawy wątek o dużych mocach, momencie obrotowym dostępnym od zaraz. Czyli potrzebne są kursy jazdy elektrykiem?
Ja uważam, że elektryki mają dużą moc i możliwości. 5 sekund do setki dla kierowcy, który dopiero wsiadł za kierownicę, to jest to sporo, przepaść.
Jak ktoś nie ma wyobraźni to zrobi sobie krzywdę i w samochodzie konwencjonalnym, ale wydaje mi się, że powinny być szkoły jazdy, które uczą przyszłych kierowców, jak jeździć elektrykiem.
Mercedes robi szkolenia dla swoich klientów. To się nazywa EQ Tour i jest formą szkolenia, na którym instruktorzy bezpiecznej jazdy pokazują, jak korzystać z rekuperacji, jak jeździć bezpiecznie i efektywnie elektrykiem. Mam takie poczucie, że kiedy już nacieszymy się mocami elektryków i tym kosmicznym przyspieszeniem, to każda jazda elektrykiem będzie kolejną nauką jak jeździć ostrożnie, rozsądnie i płynnie.
Trzeba się też przyzwyczaić do tego, że jak ściągasz nogę z pedału gazu, to on hamuje i auto ci się zatrzymuje. Oczywiście, że musimy się nauczyć tym jeździć i może rzeczywiście wpłynie to na oszczędniejszą jazdę, nawet jak przeskoczymy z elektryka do spalinówki, będziemy jeździć bardziej ekonomicznie.
Wtedy ten świat będzie bardziej ekologiczny. Taki marzy mi się serial. Aporpo’s serialu: prócz tego, że grasz „Na Wspólnej”, co się u Ciebie dzieje zawodowo?
Jestem na planie serialu i to w dwóch rolach, bo gram i reżyseruję. To mi pochłania sporo czasu. Zrobiłem sobie rozbrat z teatrem, ponieważ chciałem się rozwijać w innych odsłonach mojego zawodu.
Lubię teatr, ale ostatnio bardziej interesuje mnie kino i dzięki rezygnacji z etatu w teatrze mam więcej czasu na reżyserię i film.
Staram się zawsze pracować przy kilku projektach: tu reżyseria, tu scenariusz. Teraz z kolegą próbujemy nakreślić serial i ja się w tej dziedzinie spełniam. Mój zawód jest superciekawy pod tym względem, że ma dużo odnóg, każda jest ciekawa.
Czyli jeśli zaczyna Cię uwierać gra w filmie, serialu czy na scenie teatralnej to zawsze możesz przeskoczyć na tę drugą stronę, tam się spełniać, bo jest to równie fascynujące?
Dokładnie tak. Zawsze chciałem robić filmy, kino. Z tego powodu zostałem aktorem, poszedłem do szkoły…
Do łódzkiej filmówki.
Tak kończyłem łódzką szkołę filmową. Wtedy, może jakbym miał więcej odwagi, poszedłem na reżyserię od razu, ale poszedłem na wydział aktorski. Tak czy inaczej ja lubię robić filmy. Nie uwierzysz, ale uwielbiam spędzać czas na planie. Ja się tam nie męczę, mógłbym na planie siedzieć godzinami 8, 10 czy może 12 godzin, nie ma problemu
Uwielbiam też pisać i wymyślać nowe rzeczy. Aporpo’s elektryków to parę lat temu pracowałem przy takim projekcie, w którym rzecz działa się kilkadziesiąt lat do przodu. Doszliśmy do takiego momentu, że są same elektryki i że jazda samochodem spalinowym jest bardzo ekskluzywna, bardzo droga i trzeba mieć na to specjalne koncesje.
Może przepowiedzieliśmy przyszłość, kiedy będziemy jeździć samochodami spalinowymi, a cała reszta kierowców elektryków, będzie nas sobie pokazywać palcami i komentować: – Popatrz jedzie benzyniakiem, szacunek, niezły oldschool!
To jest przykład tego, że ta praca może być ciekawa, bo ni stąd ni zowąd wybieramy się na wycieczkę do przyszłości.
Teraz wchodzimy z kolegą reżyserem w świat bardziej Tobie znany. Ty go znasz, a ja go odkrywam. Rozmawiam z Tobą, z Twoimi kolegami, oglądam ten świat od kuchni i to jest super, bo to nas rozwija, jest inspirujące.
Na miejscu naszych czytelników pomyślałabym, że praca aktora jest ciekawa, przy każdym nowym projekcie wchodzicie w obcy wam świat. Coś jak pojawienie się na rynku elektryków – coś nowego, coś nieznanego, kuszącego. Piękną pętlę zrobiliśmy.
Był taki moment na początku, kiedy zostałem aktorem, kiedy musiałem sobie ten świat jakby poukładać, te wszystkie rzeczy, które chciałbym robić, w tym poszukać siebie, w tej całej przestrzeni aktorsko – teatralno – filmowej i był taki moment, że rzeczywiście chciałem zrezygnować i dlatego też odszedłem z Teatru Wybrzeże. Przeszedłem do dyrektora i powiedziałem mu, że odchodzę, nie wiem, co będę robił, czy będę aktorem, może będę pisał scenariusze, nie mam pojęcia, ale czuję, że to jest taki moment, kiedy przekroczyłem jakąś linię psychofizyczną. Byłem zmęczony, a odnalazłem się dopiero jak przeprowadziłem się do Warszawy.
Minęło parę miesięcy, nic nie robiłem i dopiero potem ruszyłem z działaniami.
Może po prostu potrzebuję teoretycznie i psychicznie więcej wolności?
Na tamtym etapie nie pozwoliłbym dzieciom wykonywać zawodu aktora. Wtedy byłem przekonany o tym, że moje dzieci w życiu nie staną na scenie, jak będą mówiły, że chcą zostać aktorami to będę wykorzystywał wszystkie znajomości, żeby się nie dostały… nigdzie.
Teraz gram w serialu, reżyseruję, piszę. Owszem jest to telenowela i pracujemy czasem w szalonym tempie np. wczoraj robiliśmy sceny, próby włamania się do domu, pościgi policyjne na osiedlu, w półtorej godziny, gdzie w filmie fabularnym mielibyśmy pół dnia przygotowań. To są fajne momenty, w których naprawdę musisz uruchomić wszystkie pokłady swoich energii i emocji wyobraźni, żeby zrobić ten pościg.
Teraz mój syn bardziej interesuje się tym, co ja robię, staram się wprowadzać go w świat aktorski. Moja żona jest architektem, robi wnętrza, opowiada im o swojej pracy, one zadają pytania.
Kilka dni temu oglądaliśmy bajkę dla 8 latków. Moja córka bała się, że główny bohater zginie, a Gutek syn powiedział, że główny bohater nie może zginąć, musi wytrwać do końca filmu, że będzie jeszcze zwrot akcji. Wprowadzam dzieci w świat filmu.
Reasumując nieważne, co robisz, gdzie jesteś, w jakim teatrze, w jakimś serialu, w jakim filmie fabularnym, nieważne tylko rzeczywiście, żeby się tam odnaleźć w tym wszystkim i wtedy można dzieci wprowadzać w ten świat.
Wszystko to, co mówisz idealnie pasuje też do samochodów elektrycznych. Trzeba się w tym odnaleźć, trzeba się pogodzić i trzeba na przykład wyobrazić sobie taką teoretyczną sytuację, że twój syn za lat 10 jako reżyser, aktor, scenarzysta podjeżdża na plan filmowy elektrykiem
To będzie standard i norma. O! To będzie dobra opowieść na koniec rozmowy. Czekaliśmy na nowy samochód, odbiór opóźnił się o tydzień więc dali mi hybrydę typu plug-in. To była moja pierwsza przygoda z pół elektrykiem
Sprzedawca podaje mi kluczyki, mówi, że auto czeka przed salonem. Wsiadłem i czekam aż auto zrobi brum, brum, a tu cisza. Zaświeciły się kontrolki. Patrzę na to wszystko i mówię, nie wiem jak tym odjechać, więc dzwonię do salonu i tłumaczę siedząc w aucie przed salonem
– Przepraszam bardzo, ale ja tu włączyłem START, ale auto nie jedzie.
Pan sprzedawca na to:
– Panie Łukaszu, już można ruszać.
Autor: Dagmara Kowalska