W ostatnim czasie samorządy podjęły szereg decyzji o anulowaniu przetargów na dostawy nisko i zeroemisyjnych pojazdów dedykowanych transportowi masowemu. Argumentacja zamawiających jest co prawda różna, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że za decyzjami stoi przede wszystkim rachunek ekonomiczny. Wysokie ceny paliw (w tym wodoru) oraz energii elektrycznej wymuszają oszczędności i hamują wymianę flot.
Tychy zrezygnowały z autobusów zasilanych gazem ziemnym. Poznań anulował przetarg na ich wodorowe wersje a Gdynia nie zakupi zaplanowanych trolejbusów. Również Łomża unieważniła ostatnio przetarg na dostawę e-busów.
Okoliczności w Gdyni
Mieszkańcy Gdyni, według zapewnień tamtejszego Przedsiębiorstwa Komunikacji Trolejbusowej (PKT), najpóźniej do końca września 2023 roku mieli jeździć nowymi trolejbusami wyposażonymi w dodatkowe akumulatory trakcyjne. – Konsekwentnie stawiamy na rozwój elektromobilności i inwestujemy w zeroemisyjną technologię. To od lat wyróżnik Gdyni na tle wielu innych miast, który zapewnia nam najwyższą jakość powietrza, a same nowoczesne pojazdy to także komfort i niezawodność dla ich pasażerów oraz samych kierowców. Kolejny rozwój taboru jest możliwy dzięki uzyskaniu kilkumilionowego dofinansowania z programu „Zielony transport publiczny” – mówiła Katarzyna
Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni ds. gospodarki.
Do floty PKT miało trafić sześć trolejbusów niskopodłogowych, jednoczłonowych o długości od 11,5 m do 13,5 m, a środki na zakup częściowo miały pochodzić z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW). Nowoczesne i niskoemisyjne pojazdy nie trafią jednak do Gdyni, ponieważ przetarg został unieważniony. Spółka powołała się na art. 256 Prawa Zamówień Publicznych, według którego wystąpiły okoliczności powodujące dalsze prowadzenie postępowania za nieuzasadnione. Tą okolicznością stały się podwyżki cen energii elektrycznej.
– Obecnie doświadczamy gwałtownych, wręcz drastycznych wzrostów cen energii. (…) Według bieżących cen koszt energii w 2023 r. wzrośnie o ponad 100 proc. w stosunku do bieżącego roku, co spowoduje potrzebę ograniczenia wydatków inwestycyjnych. W ocenie Zamawiającego ustalenie zaistnienia tych zjawisk oraz ich skutków powoduje konieczność unieważnienia przedmiotowego postępowania, gdyż dalsze prowadzenie postępowania jest z wyżej wymienionych powodów w zakładanym terminie niemożliwe do realizacji – czytamy w uzasadnieniu anulowania przetargu, podpisanym przez Piotra Małolepszego, prezesa Przedsiębiorstwa Komunikacji Trolejbusowej.
W Łomży będzie odwołanie
Kolejnych 6 zeroemisyjnych autobusów elektrycznych miało niebawem posłużyć mieszkańcom Łomży. Niestety termin ich wyjazdu na ulice miasta z pewnością się przesunie, gdyż samorząd niespodziewanie unieważnił przetarg na dostawę „elektryków” powołując się na art. 226 ust. 1 pkt 5 Prawa Zamówień Publicznych ( treść oferty niezgodna z warunkami zamówienia – przyp. red.) oraz zarzucając ofercie niezgodność jej treści z warunkami zamówienia. Sprawą zajmie się teraz Krajowa Izba Odwoławcza, gdyż Busnex Poland – oficjalny przedstawiciel firmy Yutong w Polsce i jedyny oferent w przetargu – właśnie złożył odwołanie od decyzji władz miasta.
Miasto zdecydowało się unieważnić postępowanie, mimo iż w odpowiedzi na przetarg wpłynęła oferta Busnex Poland – spełniająca, jak podkreśla firma wszystkie wymogi formalne i mieszcząca się w budżecie zamawiającego.
– Jesteśmy zaskoczeni takim obrotem sprawy, ponieważ nasza oferta spełniła wszystkie wymogi formalne i mieściła się w budżecie zamawiającego. Mamy nadzieję, że Krajowa Izba Odwoławcza uwzględni nasze argumenty – powiedział m.in. Marcin Kucharski, prezes firmy Busnex Poland.
Bez nowych gazowców w Tychach
Dalsze unowocześnianie i powiększanie taboru planowano także w Tychach. Tamtejsze Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej (PKM), które dysponuje jedną z największych w Polsce flot autobusów zasilanych sprężonym gazem ziemnym (CNG) zorganizowało kolejny przetarg na 35 pojazdów gazowych. – Autobus zasilany gazem CNG emituje o 70 proc. mniej zanieczyszczeń niż nowe autobusy z silnikami diesla. To bardzo istotna różnica dla środowiska naturalnego i zdrowia nas wszystkich. Co więcej, nowe autobusy nie tylko ograniczają emisję spalin, ale także hałasu – mówił Miłosz Stec Prezes Zarządu PKM Sp. z o.o. w Tychach. Popularność tego napędu systematycznie rosła w ostatnich latach, dzięki obniżeniu w sierpniu 2019 roku stawki akcyzy na gaz ziemny (CNG i LNG), przeznaczony do napędu silników spalinowych – do zerowego poziomu. Zaowocowało to tym, że koszt użytkowania autobusów CNG i LNG znacząco spadł. Ale drożejące w tym roku paliwa spowodowały, iż PKM Tychy również musiały zmienić swoje plany.
Z początkiem maja przewoźnik poinformował o konsultacjach rynkowych na zakup 35 sztuk nowych autobusów typu MAXI, tyle że….. zasilanych olejem napędowym. Mają one obsługiwać wybrane linie komunikacyjne na terenie Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii. Ich dostawa podzielona jest na dwie partie: pierwsza, składająca się z 20 autobusów planowana jest na trzeci kwartał 2023 roku, zaś druga partia na drugi kwartał 2024 roku – czytamy na stronie przewoźnika.
Bez wodoru w Poznaniu
Zmiany w planach zakupowych miejskiego taboru autobusowego dokonały się także w Poznaniu. Jeszcze rok temu przymierzano się do zamówienia ponad 80 autobusów zasilanych ogniwami paliwowymi dla stolicy Wielkopolski. Jednak na początku tego roku miejski przewoźnik podpisał umowę z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na dofinansowanie zakupu 25 autobusów z napędem wodorowym ramach programu „Zielony transport publiczny”.
– MPK Poznań od lat prowadzi przemyślaną politykę taborową, stawiając na nowe technologie i ekologię. W miarę możliwości finansowych starsze autobusy spalinowe wymieniane są na spełniające najwyższe normy w zakresie emisji zanieczyszczeń. Inwestujemy w autobusy elektryczne. Teraz, dzięki finansowemu wsparciu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, dostajemy szansę na wkroczenie w erę wodoru – mówił wówczas w rozmowie z PAP Krzysztof Dostatni, prezes MPK Poznań.
Zgodnie z założeniami pierwsze pojazdy miały dotrzeć do Poznania w drugim półroczu 2023 roku. Ambitne plany jednak ponownie zweryfikowano i zdecydowano o zakupie 15 sztuk z możliwością zamówienia dodatkowych 10 autobusów. Ostatecznie postępowanie anulowano. Powód? Zdaniem „Rzeczpospolitej”, cytującej branżowy portal TransInfo – sens zakupu podważył przetarg na dostawę wodoru dla przyszłych pojazdów. MPK, szukając dostawcy paliwa, na 15 lat planowało wydać niecałe 49 mln zł, a jedyna oferta z Orlenu okazała się przeszło dwukrotnie droższa. Do tego doszłyby wysokie koszty eksploatacji: w przypadku autobusu wodorowego oszacowano je na dwukrotnie wyższe w porównaniu z autobusem elektrycznym.
Koszty rosną nie tylko w Polsce
– Wodór jako paliwo trakcyjne nie był i nie jest tani. Sytuację komplikuje dodatkowo brak infrastruktury przesyłowej i transportowej, wysokie koszty produkcji determinujące jego czystość oraz fakt, że to wciąż bardzo niszowe paliwo. Sprawia to, że wodór, pod względem rentowności, nie jest jeszcze konkurencyjny np. olejem napędowym – mówi Mikołaj Krupiński, rzecznik Instytutu Transportu Samochodowego. Do tego do chodzi aspekt środowiskowy, dodaje Krupiński – jeśli chcemy mówić o ekologicznym wodorze, w branży nazywanym zielonym, to musi być on wytwarzany z odnawialnych źródeł energii, czyli OZE.
Jak widać zakup taboru autobusowego to nie tylko cena za pojazd. To przede wszystkim późniejsze koszty eksploatacji rozłożone w latach, o czym przekonali się włodarze miasta Montpellier, ilustrując nierentowność technologii wodorowej w miejskich warunkach eksploatacji. Kilka lat temu władze metropolitalne przedstawiły plan zakupu około 50 autobusów z ogniwami paliwowymi do wdrożenia w latach 2023-2025. Częścią projektu była również realizacja zakładu produkcji wodoru w oparciu o proces elektrolizy. Tego planu także nie zrealizowano. – Technologia wodorowa jest obiecująca – powiedział podczas styczniowego spotkania Michaël Delafosse, burmistrz Montpellier i dodał, że przedsięwzięcie byłoby sześć razy droższe niż w przypadku autobusów elektrycznych. Tak więc na razie rezygnujemy z autobusów wodorowych; zobaczymy w 2030 roku, czy wodór będzie tańszy. Z kolei Julie Frêche, wiceprzewodnicząca metropolii Montpellier, odpowiedzialna za transport, powiedziała francuskiej gazecie biznesowej „La Tribune”, że eksploatacja autobusów wodorowych będzie kosztować 3 mln euro rocznie, w porównaniu z 500 000 euro w przypadku autobusów elektrycznych. W przeliczeniu wyszłoby to 0,95 euro za km w porównaniu do 0,15 euro/km w wydaniu autobusu elektrycznego. Dodała także, że autobusy wodorowe są przy tym o 150 000-200 000 euro droższe, niż ich elektryczne odpowiedniki.
W efekcie można zakładać, że koszty zakupu jak i eksploatacyjne pójdą w górę w przypadku każdego wariantu autobusów miejskich. Wynika to choćby z faktu drożejących surowców i ropy naftowej, która w minionym czasie osiąga cenowe rekordy. Jednak jak prognozuje Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych, nadal będzie występował wzrost udziału elektrycznych autobusów w taborze miejskich przewoźników nad Wisłą. Jego katalizatorem jest synergia pomiędzy producentami pojazdów elektrycznych, jednostkami samorządu terytorialnego, producentami i operatorami infrastruktury ładowania, a rządowymi organami, które starają się wspierać zielony transport.
Oskar Włostowski, redakcja
Fot. Pixabay, Solaris